OKNO LILIENTHALA
Latanie pozostało pasją Ottona Lilienthala nawet wtedy, gdy był już wziętym berlińskim inżynierem. Nie dziwi więc fakt, że podejmował wszelkie możliwe wysiłki, by popularyzować lotnictwo. Nie bez przyczyny organizował swe niezwykle fotogeniczne prezentacje lotów jako wydarzenia publiczne. Dostarczały one prasie regionalnej i krajowej pożywki dla kolejnych sensacyjnych doniesień.
Lilienthal pozostawał w kontakcie z pionierami i technikami lotnictwa z całego świata. Z pasją prezentował swoje aparaty latające i zachęcał tych, którzy wyrazili taką chęć, do ich przetestowania. Ale również jego wykłady, publikacje i korespondencja z ekspertami sprawiły, że nazwisko Lilienthal zyskało międzynarodową sławę.
Lilienthal był prekursorem lotnictwa. I jakkolwiek dramatycznie to brzmi: wraz ze śmiertelnym wypadkiem Ottona wybiła godzina narodzin współczesnego lotnictwa, a on sam stał się słynnym na cały świat pionierem podniebnych lotów. Dla swych następców był olbrzymem, na którego ramionach mogli stanąć, realizując z sukcesem kolejne pionierskie zadania.
Gdy braciom Wilsonowi i Orwillowi Wrightom powiódł się na początku XX wieku pierwszy lot samolotem napędzanym silnikiem, obaj wyraźnie powoływali się na osiągnięcia życiowe Ottona Lilienthala. „On był największym z naszych poprzedników“ – mówili - „świat ma wobec niego ogromny dług wdzięczności.“
Śmierć wskutek wypadku sprawiła, że Lilienthal stał się dla wielu męczennikiem, który rzekomo poświęcił się dla marzenia ludzkości o lataniu. Na jego pogrzebie ksiądz podobno miał przywołać porównanie z Ikarem. Natomiast sam Otto Lilienthal widział w lataniu klucz do wiecznego pokoju między narodami.
W XX wieku wystawiono Lilienthalowi wiele pomników. Niestety nie obyło się również bez prób politycznego zawłaszczania jego nazwiska: Narodowi socjaliści dostrzegli potencjał propagandowy, który tkwił w osiągnięciach Lilienthala. Nadużywali jego imienia, wkładając mu w usta słowa „Trzeba ponosić ofiary“.